|
Oaza - miejsce spotkania i dialogu religii i kultur Assalam alaykum!Pokój Wam!Ahlan wa sahlan!Czuj się jak u siebie!Marhaban!Witaj!Tu spotkasz ludzi różnych religii i kultur.Tu prawem jest pokój i szacunek.Tu zdobywamy wiedzę i dyskutujemy inteligentnie i otwarcie,nawet jeśli nasze poglądy są bardzo różne.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Morrigan
Wielbłąd
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:16, 31 Mar 2007 Temat postu: Kuchnia... "egzotyczna" ;) |
|
|
No to czas, zebym i ja cos wrzucila . Ladies and gentlemen - fajna, lekka i letnia...
Salatka karaibska
skladniki:
1 puszka tunczyka (ale koniecznie w sosie wlasnym, nie w oleju!)
ok. 4-5 sredniej wielkosci ugotowanych ziemniakow
1 puszka (a wlasciwie 2/3 lub 3/4 ) ananasa
sok z lednej malej limonki (w ostatecznosci moze byc mala, zielonkawa i niedojrzala cytryna )
majonez (2-3 lyzki)
imbir mielony
mieta zielona mielona lub posiekana
sol
- ziemniaki kroimy w kostke
- tunczyka i ananasa odsaczamy z zalewy, tunczyka rozdrabniamy widelcem, a ananasa kroimy w kostke (jesli byl w plastrach a nie od razu w kawaleczkach), dodajemy do ziemniakow, mieszamy
- solimy (jesli ziemniaki gotowalismy w lupinach i bez soli, to wiecej, jesli obrane i z sola to oczywiscie mniej)
- dodajemy imbir ok. 0,5-1 lyzeczki
- dodajemy sok z limonki, mieszamy dokladnie
- na koncu dodajemy miete (duzo - 2-3 lyzeczki, a jak ktos lubi to nawet wiecej), mieszamy dokladnie
- dodajemy majonez (2-3 lyzki, ale generalnie ma go byc nie duzo w stosunku to calej salatki - ma byc "spoiwem", ktore bedzie delikatnie pokrywac i laczyc skladniki, a nie sosem, w ktorym to wszystko bedzie plywac. Mieszamy.
- wrzucamy do lodowki na 1 godzine, zeby sie przegryzlo i voila!
Savvy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aisha
Poganiacz wielbłądów
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wawa
|
Wysłany: Śro 12:03, 25 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Indiański (nie indyjski!!!) chleb kukurydziany
Składniki:
1 i 3/4 szklanki mąki kukurydzianej
1 i 1/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki cukru
1 i 1/2 łyżeczki soli
1 łyżka proszku do pieczenia
8 łyżek masła
0,5 do 1 szklanka kukurydzy z puszki (odsączonej)
1 szklanka przesmażonej papryki w dowolnym kolorze (można wymieszać kolory)
1 cebula
1 i 1/2 szklanki startego żółtego sera (najlepiej cheddar)
1 i 1/2 szklanki kefiru
3 jajka
szałwia posiekana lub suszona - dużo (minimum 3 łyżki)
1 bardzo drobno posiekana papryczka jalapeno*
olej (do smażenia)
*u nas dość trudno dostępna. Uwaga: nie zastępować jej po prostu papryczką chilli, bo obie są ostre, ale to jednak zupełnie inny smak ostrości. Jalapeno nie jest tak paląca, za to trochę "słodko-kwaśna", chociaż też nie do końca... trudno ten smak opisać... jak kształt gruszki . Rozwiązanie? Są dwa: 1. zamówić sobie kiedyś w telepizzy pizzę z sosem jalapeno i nie zużyć go do pizzy, tylko zostawić do naszego chlebka , 2. wziąć łyżeczkę sproszkowanego chilli, łyżeczkę słodkiej papryki, kropelkę (dosłownie) soku z cytryny i kroplę oliwy, bardzo dobrze wymieszać i właściwie zetrzeć na pastę i dodać do ciasta .
1) Paprykę obrać ze skórki, pokroić w kostkę.
2) Cebulę drobno posiekać, dodać paprykę i przesmażyć razem (ja nie byłabym sobą, jakbym jeszcze nie dodała 2 ząbków czosnku ).
3) Wszystkie składniki sypkie (obie mąki, cukier, sól, proszek) wymieszać dokładnie razem.
4) Dodać masło i ręką wyrabiać, aż zrobi się coś w rodzaju "zacierek" .
5) Jajka wbić do kefiru i wymieszać razem. Powoli dodawać do masy, stale ucierając (mikser). Ucierać, aż powstanie gładka, jednolita masa.
6) Dodać resztę składników (kukurydzę, paprykę z cebulką, ser, papryczkę, szałwię, dobrze wymieszać.
7) Wykładać ciasto do natłuszczonej formy (ciasto rośnie ok. 5 cm, więc musi być dość wysoka, ewentualnie niższa, ale duża) lub prodiża (ja ostatnio z braku piekarnika wszystko robię w prodiżu), włączyć. Piec w temp. ok. 180-200 stopni (to piekarnik, prodiż po prostu w swojej "naturalnej" piecze) ok. 45-60 min (sprawdzić nożem, czy się przepiekło).
Wyjąć, poczekać aż ostygnie i jeść .
Jako chlebek sam w sobie, do dipów, sosów itp., czy po prostu do kanapek zamiast zwykłego chleba .
Thanks a lot, Blackhawk. You know what I think, my friend .*
* OK, wiem moi mili, że nie wiecie, o co chodzi, ale grunt, że strony zainteresowane wiedzą .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Morrigan
Wielbłąd
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 21:28, 25 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Aisha, a jak wizualnie odroznic te jalapeno od zwyklej chilli? Bo chyba nie bede w supermarkecie gryzla kazdej ostrej papryki, zeby sprawdzic, czy jest slodko-kwasna :/, zwlaszcza, ze w stanie surowym nie bylabym w stanie jej przelknac. A w marketach to kazda ostra papryczka jest opisana jako "chilli" (choc jest ich przeciez tyle rodzajow...)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aisha
Poganiacz wielbłądów
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wawa
|
Wysłany: Czw 20:45, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
No to jest właśnie problem, że u nas rzadko opisują w sklepach rodzaje chilli. Wiem, że to nazwa ogólna papryk ostrych, ale mogliby jednak uszczegóławiać (chilli, cayenne, jalapeno itd., itp.m przynajmniej przez miejsce pochodzenia). Dla mnie chilli chilli to chilli indyjskie. Jest diablo ostre (tak paląco-ostre), czerwone, zielone lub pomarańczowe i bardzo małe (max do 5 cm) i stosunkowo cienkie, najczęściej też wygięte (trochę w taki półksiężyc); uprawiane w Azji południowej. Jalapeno - o różnicy w smaku już pisałam, też bardzo ostre, ale z taką słodkawo-kwaskową nutą. Jalapeno jest większe od chilli chilli (w moim nazewnictwie ), ma co najmniej 5 do 9 cm, jest też znacznie grubsze i raczej proste (co najwyżej spiczastą końcówkę ma trochę powyginaną), ale nie zwija się w tak regularny półksiężyc, jakby dążyło do zamknięcia okręgu . Wygląda jak coś pomiędzy chilli chilli a zwykłą papryką. Jest czerwone lub zielone (i to zielone jest ostrzejsze). Tradycyjnie uprawiane w Meksyku (nazwa pochodzi z jęz. nahuatl - azteckiego ), na Karaibach, w Ameryce Łacińskiej. Współcześnie uprawy przeniesione też na inne tereny, typu w/w Azja Pd. i okolice, tyle że tam nie używa się na nie nazwy jalapeno - tak to tylko w Ameryce Łacińskiej (mój mąż mówi na jalapeno - "przerośnięte chilli" ). Ja osobiście wolę jalapeno od chilli chilli, cenię je właśnie za ten inny smaczek - zawsze to jakaś odmiana od zwyczajnego przepalania wszystkiego od języka przez przełyk po żołądek . Tyle że na razie naprawdę ciężko je u nas dostać niestety .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|