|
Oaza - miejsce spotkania i dialogu religii i kultur Assalam alaykum!Pokój Wam!Ahlan wa sahlan!Czuj się jak u siebie!Marhaban!Witaj!Tu spotkasz ludzi różnych religii i kultur.Tu prawem jest pokój i szacunek.Tu zdobywamy wiedzę i dyskutujemy inteligentnie i otwarcie,nawet jeśli nasze poglądy są bardzo różne.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Wielbłąd
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 15:28, 08 Wrz 2006 Temat postu: mono-poli |
|
|
Zastanwiam się, czy dialog pomiędzy monoteizmem a politeizmem jest w ogóle mozliwy? Monoteizm zakłada istnienie jedynego prawdziwego boga, w dodatku własnego uznając tym samym bogów innych ludzi za fałszywych, zaś politeizm uznaje wielu bogów, uznaje nawet tego boga monoteistów, tylko że jako jednego z wielu. Dla mnie jako politeisty nie ma problemu, ze ktos wyznaje innego boga, to jego sprawa, jego bóg, religie politeistyczne nie kolidują w tej kwestii ze sobą. Dla mnie nap chrzescijański bóg zwany pod imieniem Jahwe jest poprostu bogiem żydowskim i jako takiego go szanuję. Problem piojawia się, gdy monoteizm zaczyna twierdzić, że pozostali bogowie sa fałszywi, gdyż istnieje tylko jeden prawdziwy. Jeszcze monoteista z monoteistą moga się dogadac wychodząc z załozenia, że obaj wierzą w tego samego boga, tylko inaczej go widzą Jednak problem pojawia się wkonfrontacji z politeistą, który nie dośc, że twierdzi iż sam wierzy w wielu bogów to jeszcze żaden z tych bogów nie jest owym bogiem monoteisty. A zatem warunkiem wzajemnego porozumienia mogłoby byc albo:
a) obranie przez politeiste jednego ze swych bogów jako prawdziwego i odrzycenie pozostałych, lub degradacji ich do postaci świętych, demonów itd - w sumie jakby nie było taki stan jest w chrześcijaństwie, gdzie mimo, iz mamy rzekomo jednego boga, to jednak istnieje jego przeciwnik, którego wszechmogacy (!) nie może pokonać oraz cala gama swiętych, do których i ta sie modlą ludzie, mimo iz nie nazywają ich bogami.
b) uznanie przez monoteistę, iż jego bóg nie jest jedyny
Osobiscie nie widze szans ani na jedno ani na drugie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Szaman
Turysta
Dołączył: 07 Lip 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 11:03, 11 Wrz 2006 Temat postu: Re: mono-poli |
|
|
Wojciech napisał: | Dla mnie nap chrzescijański bóg zwany pod imieniem Jahwe jest poprostu bogiem żydowskim i jako takiego go szanuję. Problem piojawia się, gdy monoteizm zaczyna twierdzić, że pozostali bogowie sa fałszywi, gdyż istnieje tylko jeden prawdziwy. |
Intuicja mi podpowiada, że problem po stronie monoteistów może być również taki, że uważanie ich boga za jednego z wielu tj. włączanie go niejako w panteon politeistyczny, może byc odbierane na pewnej płaszczyźnie za swoistą jego obrazę ze strony politeistów, by nie rzec wprost - degradację ... tak samo jak za degradację, politeista ma prawo odebrać nazwanie jego boga fałszywym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahar Al-Lakhistaniyya
Al-Mujahida fi sabil Allah - Inkwizytor
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Lechistanu
|
Wysłany: Pon 11:54, 11 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cóż, mi się wydaje, że dialog jest możliwy - ale nie tyle między doktrynami, co między ludźmi. Są jednak pewne warunki: ludzie ci muszę szanować nawzajem siebie i swoje poglądy i nie starać się za wszelką cenę "nawrócić" czy przekonać tą drugą stronę. Każdy człowiek ma dokładnie takie same prawa do wiary i przekonań takich, jakie wydają mu się prawdziwe, bez względu na to, czy wierzy w jednego Boga, w trójcę, czy w cały panteon, czy wreszcie - nie wierzy w żadnego.
Ja np. jestem monoteistką. Wierzę w jednego Boga* i jednemu Bogu oddaję cześć. Ale szanuję to, że ktoś może wierzyć w Boga zupełnie innego (nie tylko tego samego "pojmowanego inaczej", ale zupełnie innego) lub w wielu Bogów. Takie jego święte prawo i nikt nie ma prawa go krytykować, czy zarzucać mu fałszu. Ja wierzę tak jak wierzę, ale nie zakładam, że to ja mam we względzie religijnym absolutną rację, a ten kto wierzy inaczej, się myli. Być może to właśnie on ma rację, być może to jego Bóg / Bogowie są prawdziwi, a "mój" nie. Nie wiem tego i (przynajmniej w tym życiu) nie wie tego nikt z nas, więc nikt nie ma prawa twierdzić, że ta druga strona nie ma racji. Moje przekonania religijne opierają się na wierze w istnienie jednego Boga, ale nie na sprawdzalanej wiedzy, że istnieje tylko jeden. Zatem równie dobrze to ja mogę się mylić, a politeista może mieć rację i może istnieć wielu Bogów. Ja wierzę w istnienie tylko "mojego" (w dodatku bez tabuna świętych ), ale nie wykluczam możliwości istnienia większej ich liczby, zupełnie innych itd.
*Widzę, że ortograficzny problem pisania słowa "Bóg/Bogowie" nabrzmiewa i chyba będzie potrzebne stworzenie naszej własnej zasady ortograficznej na użytek tego forum . Póki takiej nie stworzymy, zaznaczam, że ja piszę w językach europejskich te słowa z dużych liter na podsatwie zasady o grzecznościowym użyciu dużej litery na początku wyrazu. Dzięki Bogu w arabskim nie ma tego problemu, nie ma dużych i małych liter.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech
Wielbłąd
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:25, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Sahar Al-Lakhistaniyya napisał: | Cóż, mi się wydaje, że dialog jest możliwy - ale nie tyle między doktrynami, co między ludźmi. Są jednak pewne warunki: ludzie ci muszę szanować nawzajem siebie i swoje poglądy i nie starać się za wszelką cenę "nawrócić" czy przekonać tą drugą stronę. |
Oczywiscie, na płaszczyźnie kolezeństwa, tak jak my tutaj, jest to możliwe, czego jestśmy żywym przykładem Jednak co w przypadku, gdy osoba wierząca pragnie być jak najbliżej swojej doktryny, która właśnie nakazuje nawracać oraz głosi, że inni bogowie sa fałszywi? Zmuszając ja do zaprzestania takiej działnosci ograniczamy ta osobę w kwestii praktykowania swojej religii. Jest to swoisty paradoks.
Cytat: | Takie jego święte prawo i nikt nie ma prawa go krytykować, czy zarzucać mu fałszu. |
Ale to jedno z podstawoaych założeń religii monoteistycznych, czy chcesz je wykreślić ze świetych ksiąg? Nadal mamy paradoks, którego nie potrafię rozwiązać i jak widać setki pokoleń go nie rozwiązały.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahar Al-Lakhistaniyya
Al-Mujahida fi sabil Allah - Inkwizytor
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Lechistanu
|
Wysłany: Czw 18:13, 14 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Wojciech napisał: | co w przypadku, gdy osoba wierząca pragnie być jak najbliżej swojej doktryny, która właśnie nakazuje nawracać oraz głosi, że inni bogowie sa fałszywi? Zmuszając ja do zaprzestania takiej działnosci ograniczamy ta osobę w kwestii praktykowania swojej religii. Jest to swoisty paradoks. |
Poniekąd masz rację, ale... To jest właśnie np. problem ze mną, że zawsze byłam z zasady i "ideowo" przeciwna wszelkim "misjom" i wszelkiemu "nawracaniu" - i wcześniej jako chrześcijanka i obecnie jako muzułmanka. Dla mnie w ogóle idea "przekonywania" kogoś do przyjęcia/praktykowania jakiejś religii jest nieetyczna. Co innego, jeśli człowiek sam szuka "drogi" , szuka informacji, przychodzi i mówi np. "opowiedz mi o islamie/chrześcijaństwie/zoroastryźmie/czymkolwiek". Wtedy i owszem - proszę uprzejmie, powiem co wiem i w co wierzę. Ale to, że ja miałabym kogoś zacząć przekonywać, że ja mam absolutną rację i jest tylko tak, jak mówię i on musi to przyjąć - to zdecydowanie nie. Dla mnie wałśnie wszelkie takie "nawracania" naruszają prawa i wolność religijną tej drugiej osoby. A wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka .
Wojciech napisał: | Cytat: | Takie jego święte prawo i nikt nie ma prawa go krytykować, czy zarzucać mu fałszu. |
Ale to jedno z podstawoaych założeń religii monoteistycznych, czy chcesz je wykreślić ze świetych ksiąg? Nadal mamy paradoks, którego nie potrafię rozwiązać i jak widać setki pokoleń go nie rozwiązały. |
Tak, to jest jedno z podsatwowych założeń religii monoteistycznych i kimże ja jestem, by cokolwiek wykreślać . Chodzi mi o to, że np. ja wierzę w to, co mówi moja "święta księga", wyznaję taką doktrynę. Ale jednocześnie uważam, że każdy ma dokładnie takie samo prawo wierzyć tak, jak zakłada jego religia. Wierzę, np. że Koran zawiera uniwersalne objawienie dla całego świata. Ale to jest moja wiara a nie sprawdzalna wiedza i fakt, że ja tak wierzę, nie oznacza, że to koniecznie musi być prawda i że każdy musi tak wierzyć. Przeciwnie, każdy wyznawca dowolnej innej religii ma pełne prawo się ze mną nie zgadzać i nie wierzyć w to, że np. Koran jest takim objawieniem. I ja to prawo szanuję tak samo, jak chciałabym, żeby każdy szanował moje prawa i moje przekonania religijne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech
Wielbłąd
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 0:01, 15 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
a więc wyłamałaś się z nakazu nawracania. Nie realizujesz więc w pełni nakaów religijnych i dlatego możemy rozmawaić. Czy sie mylę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahar Al-Lakhistaniyya
Al-Mujahida fi sabil Allah - Inkwizytor
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Lechistanu
|
Wysłany: Pią 11:38, 15 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Zabrzmiało to trochę, jak zarzuty niektórych innych muzułmanów, które czasem w związku z tymi poglądami słyszę .
Ja nie tyle "wyłamałam się" z nakazu nawracania, co nigdy takiego nakazu nie uznałam (i nie uznawałam również w poprzedniej religii, ale to temat na osobny wątek ). I w takich sytuacjach bardzo lubię opierać się na takim wersecie z Koranu, który po polsku znaczy: "W religii nie ma przymusu". Ergo, ja nie mam obowiązku, ani nawet prawa, nikogo zmuszać, czy "nawracać". I nie mam prawa występować (w jakiejkolwiek formie, a nawracanie, jak już pisałam, uważam za naruszenie praw innego człowieka, a więc w pewnym sensie również jest to wystąpienie przeciw niemu) przeciwko nie-muzułmanom tak długo, jak długo oni nie występują przeciwko mnie i nie zwalczają islamu. Poza tym, w islamie najważniejszą sprawą przy ocenie każdego czynu jest intencja. I tak, jeśli ktoś np. przyjąłby islam nie dlatego, że tak wierzy/uwierzył, że zrobiłby to dla Boga, ale np. dlatego że ja go przekonałam/namówiłam/zmusiłam/whatever, że zrobił to z jakiegokolwiek innego powodu niż jego własna i nieprzymuszona wiara i chęć zadowolenia Boga, to jego konwersja jest nic nie warta i tak naprawdę - nie ważna.
A co do dialogu jeszcze, to chyba w każdym przypadku z obu stron konieczna jest pewna doza swoistego kompromisu, prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Judyta
Turysta
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 8:36, 16 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Swoją drogą , Sahar, muszę przyznać, że jesteś dosyć odważna z wyrażaniem tych poglądów. Ja bym bardziej uważała . Popraw mnie, jeśli się mylę co do gminy muzułmańskiej, ale wydaje mi się, że w przypadku obu naszych wspólnot, nie są to poglądy ani powszechnie podzielane/uznawane ani popularne i raczej są co najmniej kontrowersyjne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahar Al-Lakhistaniyya
Al-Mujahida fi sabil Allah - Inkwizytor
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Lechistanu
|
Wysłany: Sob 11:17, 16 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Eee, bez przesady z tą odwagą . W pewnym stopniu masz rację, ale ja też nigdy nie twierdziłam, że jestem najmniej kontrowersyjną i najbardziej popularną osobą w mojej wspólnocie , z resztą, nigdy nie zabiegałam o tego rodzaju popularność, która polega na przytakiwaniu wszystkim i wszystkiemu . Na temat tych poglądów niejedną dyskusję stoczyłam, nawet Malak al-mawt była świadkiem kilku . Tym niemniej, taki pogląd jak w/w mój, również w islamie istnieje (i jest uprawniony chyba bardziej "u nas" niż w chrześcijaństwie, ale mogę się mylić) i bynajmniej nie jestem jego jedyną przedstawicielką . Jest on wywodzony właśnie z tych dwóch rzeczy, o któych pisałam - z tego wersetu i z zasady intencji, oraz jeszcze z sury "Al-Kafirun" ("Niewierni"), która właściwie odnosi się do politeistów. Po polsku jej znaczenie to:
Mów: o, niewierni!
Ja nie czczę tego, co wy czcicie,
a wy nie czcicie tego, co ja.
Ja nie oddaję czci temu, czemu wy cześć oddawaliście
i wy nie czcicie tego, co ja czczę.
Wy macie swoją religię, a ja swoją.
Ergo - każdy wierzy w to, w co wierzy i nie czepiamy się jedni drugich .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahar Al-Lakhistaniyya
Al-Mujahida fi sabil Allah - Inkwizytor
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Lechistanu
|
Wysłany: Pią 8:22, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Śniła mi się dzisiaj burza nad Hańczą - cudowny spektakl siły przyrody, takie groźne piękno... I ten sen zainspirował mnie do pewnych przemyśleń. Właściwie obudziłam się z tą myślą.
Być może istnieje jednak jeszcze inna (oprócz tego, o czym mówiliśmy - poszanowanie i nienawracanie) płaszczyzna porozumienia i zrozumienia politeisty i monoteisty. Ale dotyczyło by to tylko niektórych politeistów i niektórych monoteistów i nie chodzi mi o to, że te (chyba) nieliczne grupy są jakoś lepsze (czy gorsze) od innych w swojej religii, tylko o to, że reprezentują pewien nurt myślowy, w politeizmie chyba bardziej popularny niż w monoteizmie.
Chodzi mi o ludzi, którzy pojmują Bogów/Boga bezosobowo, przede wszystkim jako bezosobowe, bezpłciowe itd. sacrum. Wydaje mi się, że wówczas możliwe jest między takim politeistą a takim monoteistą zrozumienie i porozumienie, podobne do tego, o jakim Wojciech mówił w kontekście dwóch różnych monoteistów (że wierzą w to samo, tylko inaczej rozumiane/nazywane itd.). Przy takich założeniach wydaje mi się możliwe, by poli- i monoteista doszli do takiego zrozumienia/porozumienia, że w gruncie rzeczy wyznają i czczą to samo (siły natury, żywioły, energię itp.), tylko rozumieją, pojmują i nazywają to inaczej - jeden personifikuje te siły w postaci wielu Bogów (którzy się niejako "dzielą rolami"), drugi w postaci jednego Boga (który zawiera w sobie to wszystko, nawet żywioły sprzeczne). Wówczas de facto - wierzą w to samo i czczą to samo, tylko w różnych przejawach i z różną "otoczką kulturową". I im bardziej jeden i drugi pojmują tych "swoich" Bogów/Boga bezosobowo i symbolicznie, tym bardziej możliwe jest takie zbliżenie i zrozumienie.
Takie mnie po tym śnie przemyślenia naszły . Ale nie wiem, czy ten mój wywód jest w ogóle zrozumiały i sensowny... Zwłaszcza, że pisany przez monoteistkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malak al-mawt
Advocatus diaboli - Inkwizytor
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Ósmego Kręgu Piekieł
|
Wysłany: Śro 23:04, 04 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem płaszczyzną dialogu między monoteizmem a politeizmem powinna być płaszczyzna człowieczeństwa jako takiego. Jak już tu zostało wspomniane istotny jest szacunek dla innych ludzi i prawo ich wyboru religii i przekonań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Judyta
Turysta
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 22:36, 05 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ciekawy wątek. I bardzo ciekawe Wasze wypowiedzi. Wydawało mi się, że mam własne, ugruntowane zdanie na ten temat, ale po przeczytaniu Waszych wypowiedzi dochodzę do wniosku, że muszę to wszystko jeszcze raz przemyśleć i poukładać sobie w głowie. Dzięki, Oazowicze , już po raz któryś to forum jest dla mnie źródłem inspiracji do refleksji - wcale nie łatwej - i lekkiego "przeformatowania" sobie takiego wewnętzrnego obrazu świata... . Dzięki jeszcze raz za inspirację, zwłaszcza Wojciechowi i Sahar.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
valkiria
Poganiacz wielbłądów
Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Valhalla
|
Wysłany: Nie 9:30, 08 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ja mysle, ze jest mozliwy dialog, ale tylko miedzy niektorymi (w takim rozumieniu tego slowa, jak napisala Sahar) politeistami i monoteistami. To znaczy takimi, ktorzy potrafia otworzyc sie na drugiego czlowieka i uszanowac (co nie znaczy oczywiscie "przyjac") poglady inne niz swoje wlasne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nadia
Wielbłąd
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 17:04, 09 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Uważam, że dialog między politeistami a monoteistami jest możliwy zawsze. Wystarczy chcieć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Abigor
Turysta
Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 15:06, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Jako przykład takiej rozmowy osób o diametralnie odmiennych poglądach przytoczę spotkanie któregoś dnia u mojego kolegi. Było to pewnego razu jak wieczorkiem usiedliśmy sobie u niego przy piwku i ucięliśmy sobie pogawędkę na różne, na prawdę przeróżne tematy. Jeśli chodzi o nasze poglądy to było to tak: ja - ateista, kolega u którego byliśmy - poganin-henoteista, był też katolik i satanista, oprócz tego parę innych jeszcze osób.
Jak to napisała Nadia - każdy może rozmawiać z każdym - wystarczy tylko chcieć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|